czwartek, 30 grudnia 2010

Dyskonfirmowalność

W racjonalnym myśleniu tezom mówiącym o istnieniu czegoś niezbędne jest uzasadnienie. Podstawowym argumentem odbierającym naukom religijnym słuszność jest brak dowodów na realne istnienie obiektu ich kultu, dla przykładu przez chrześcijan zwanego Bogiem. Rzecz jasna pozostaje to największą bolączką znacznej części wierzących, w szczególności krzewicieli religii. Nie dysponując żadnym dowodem istnienia Boga nie mają miarodajnego poparcia dla swoich teorii, zwłaszcza, że opowieści biblijne przepełnione są zjawiskami paranormalnymi, niespotykanymi w otaczającej nas rzeczywistości. W obliczu braku dowodów u propagatorów religii, zwłaszcza katolickich, wykształciła się rozpaczliwa postawa dyskredytowania ich jako podstawy przekonania. Siewcy wiary utrzymują, że dowody, których żądają sceptycy nie miałyby mocy jaka stoi za Pismem Świętym, tradycją i autorytetem Kościoła.
Wzorcowym przykładem odmawiania dowodom zasadności ich istnienia zdaje się być dysertacja habilitacyjna arcybiskupa Józefa Życińskiego. Jej tytuł brzmi "Prostota i dyskonfirmowalność jako kryteria heurystyczne w kosmologii relatywistycznej". Jedna wielka kiść filozoficznie brzmiących słów mająca wyglądać na popis erudycji.
Heurystyką (gr. heurisko – znajduję) nazywana jest umiejętność wykrywania nowych faktów i znajdowania związków pomiędzy nimi, ze szczególnym wykorzystaniem hipotez. Na podstawie istniejącej wiedzy stawia się supozycje, bez potrzeby ich udowadniania.
Wystarczy rozebrać to leksykalnie żeby zobaczyć, że to praca z dziedziny metodyki baśniowierstwa.