sobota, 10 października 2009

Kościół a ludzka intymność

Jedną z pierwszych dziwnych rzeczy, jakie zastanawiały mnie odkąd zacząłem uważniej patrzeć na nauki Kościoła, było zainteresowanie tej organizacji intymnością płciową ludzi. Kiedy moja wiedza na temat wytycznych Kościoła została poszerzona o kwestię seksu, przyjąłem to do wiadomości z co najmniej zdumieniem. W czasach gdy czekając na dowody istnienia Boga dawałem religii kredyt zaufania byłem małym chłopcem, zresztą jeszcze w dzieciństwie zorientowałem się, że lepiej ten kredyt cofnąć – naturalnie – moje myśli nie były zaprzątnięte seksem, toteż nie przypominam sobie abym wówczas zwrócił uwagę na fakt, że Kościół dyktuje ludziom co ma się dziać pod ich kołdrą a co nie. Prawdopodobnie o nakazach i zakazach Kościoła w tej sferze życia dowiedziałem się kiedy już miałem religię w głębokiej podzięce.
Pierwsze wiadomości na temat obostrzeń moralnych dotyczących seksu przedmałżeńskiego wywołały u mnie śmiech, później było już jednak poważniej. Sprawa środków antykoncepcyjnych. Pominę temat środków farmakologicznych, wiele osób nie przejmujących się religią nie korzysta z nich z osobistych, nie powodowanych zabobonami przekonań, na przykład nie chcąc ingerować w ustrój chemicznie. Weźmy tylko samą prezerwatywę, która przecież nie szkodzi, a do tego chroni przed chorobami przenoszonymi drogą płciową i jest najskuteczniejszym środkiem antykoncepcyjnym, dającym dużą możliwość wyboru kiedy specjalnie chcemy powołać nowe życie, a kiedy pragniemy jedynie nacieszyć się sobą nawzajem. Wcześniej mała dygresja na temat ogólnie pojmowanej przyjemności. Często spotykam się z odruchowym rozumieniem hedonizmu jako czegoś złego, kojarzeniem go na przykład z egoizmem. Jest to szalenie wąski odbiór rzeczy, cechujący nieumiejętność myślenia na wielu płaszczyznach, w różnych wariantach i punktach widzenia. Najprościej problem podsumowując, kiedy nasze dążenie do poczucia szczęścia odbywa się bez żadnej szkody dla kogokolwiek, z nami samymi włącznie, to nie ma w tym nic złego. Dlatego szokiem było dla mnie kiedy dowiedziałem się, że Kościół potępia stosowanie prezerwatyw. Może nawet potrafiłbym jakoś zrozumieć gdyby te nawoływania skierowane były wyłącznie przeciw farmaceutykom deregulującym naturalne procesy w organizmie, w trosce o zdrowie wiernych. Ale jak powszechnie wiadomo Kościół oficjalnie uważa za dzieło Szatana antykoncepcję w ogóle. W słowach płynących z kazań księży kwitnie teza, że nasze wolne prawo do samostanowienia to podstępne oszustwo Szatana, który w ten sposób chce nas odwrócić od Boga. Nauka Kościoła głosi, że – cytując ks. Arkadiusza Szczepanika – „Jedynym dawcą życia i miłości jest Bóg, który stworzył małżeństwo jako wspólnotę miłości udzielając małżonkom daru przekazywania życia. Antykoncepcja jest odrzuceniem tego daru, a więc wyrazem pogardy dla Boga dawcy życia.”
Jak taką wizję świata, życia, rzeczywistości postrzega autor tego bloga? Kościół mówi Nie prezerwatywom, bo dają możliwość seksu wyłącznie dla przyjemności, a przyjemność to m.in. prosta droga do wyzwolenia się spod niechcianych wpływów. Z tego samego powodu w ogóle czepia się ludzkich spraw seksualnych – z punktu widzenia Kościoła to, jak i inne przyjemne rzeczy powinny być ograniczane i kontrolowane przez dogmat. Co tak naprawdę kryje się pod teorią mówiącą, że akt miłości jest nierozerwalnie związany z otwartością na rodzicielstwo, a unikanie prokreacji jest sprzeniewierzeniem się Bogu? Fundament funkcjonowania Kościoła Rzymsko–Katolickiego, jak również innych wielkich religii monoteistycznych, ale mniejsza z nimi. Tym fundamentem jest system polegający na twardej władzy nad wiernymi, któremu wszelkie myśli wyzwoleńcze są oczywiście nie w smak. Poprzez dogmatyczny nakaz łączenia seksu z odpowiedzialnością za rodzicielstwo Kościół oczekuje, że ci, którzy chcą dajmy na to częstego seksu, zobowiązani są do wielodzietności. Kiedy w konsekwencji tego staną przed obliczem ciężaru utrzymania licznej rodziny, „spoważnieją” i nabiorą pokory wobec Boga, czyli w przypadku naszych szerokości geograficznych – Kościoła Katolickiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz